Kto nie pojmie ciszy nie pojmie też słów
(Piccolo Tomasseo)
Witam Państwa!
Z całym smutkiem wspominam ŚP. Pana Leonarda ,ale również i z radością bo było mi dane spotkanie na stronach internetowych poznać tak wspaniałego człowieka. Nasze spotkanie odbyło się w sierpniu 2006 r., ze względu na moje poszukiwanie historii Rodu Borowskich z Rudni Klonowej Koreckiego Dekanatu trafiłam na "Strony o Wołyniu" i tutaj zaczęła się moja przygoda w poszukiwaniach znajomych nazwisk i miejscowości jakie słyszałam od dzieciństwa podczas wspomnień mojej mamy, Michaliny z ciocią Bronisławą. Teraz rozumiem, to że dzięki tym rozmowom byłam osłuchaną i podświadomie poznałam język polski.
Mieszkam w Polsce od 1991 r. Urodziłam się na Syberii, dzieciństwo spędziłam w Gruzji, młodość na Ukrainie. Tak szczęśliwie się zdarzyło, że moim przewodnikiem stał się ŚP. Pan Leonard Urbanowicz. Był bardzo mądry ,potrafił po pierwszym e-mailu rozpoznać "wschodni akcent". W naszych poszukiwaniach łączyło nas też wspólne nazwiska :Bagińskich i Kozłowskich. Prowadziliśmy wspólne dyskusje, porównywaliśmy wątki z rodzinnych opowieści i szukaliśmy tych wiadomości, które już odeszły razem z pokoleniem naszych rodziców i dziadków. Z tą myślą że za późno ,że tracimy czas, jaki jeszcze możemy wykorzystać dopóki żyją ostatnie świadkowie tych wydarzeń i mieszkańcy z tych okolic.
ŚP. Pan Leonard potrafił dzielić się tą wiedzą jaką posiadał, uczyć, wspierać, radzić, prowadzić. Był bardzo życzliwy i wymagający ,szukał najdrobniejszych wskazówek które byłyby pomocne, sam był "Kopalnią Wiedzy"!!!!!!!! Dzięki jego pomocy udało mi się poskładać i umiejscowić wiadomości o Rodzie Borowskich. Takoż za jego pomocą została odkryta miejscowość Rudnia Klonowa i założona strona o niej w "Stronach o Wołyniu".
W czasie mojego wyjazdu na Ukrainę otrzymałam e-mail od Pani Katarzyny
Urbanowicz o zgonie ŚP.Pana Leonarda. Jestem wdzięczna Panu Leonardowi z całego serca, i jest mi smutno, bo teraz minie rok od jego śmierci. A planował w lecie 2007 r. wyjazd do Bereznego! Pan Bóg powołał go do siebie.
Brakuje mi naszych dyskusji i jego wiedzy, życzliwości i wspólnej radości z odkryć. Pan Bóg też potrzebuje Dobrych Ludzi, a Pan Leonard Był jednym nich.
Z poważaniem Walentyna Gulbińska.